Hej dziewczyny!
Ten tydzień jest u mnie dość zabiegany :( Planowałam dla Was kilka postów, ale nie miałam czasu żeby ich napisać. Obiecuję poprawę, bo lakiery to się same nie pokażą. Szczególnie, że już mam aż 5 recenzji z nimi związanych.
Korzystając wczoraj z chwili i małego spotkania z koleżankami, zrobiłam sobie prezent w postaci dwóch wkładów MAC. Impreza nie jest tania, ponieważ to 53zł za sztukę, ale za to jaka dobra. Zawsze jakoś omijałam wkłady uważając "aaaaa tam Inglot też jest równie dobry". A gucio! Różnica jest ogromna. Niebo a ziemia. Kiedy kupiłam pierwsze 3 wkłady, zakochałam się w nich bez pamięci. Od tej pory postanowiłam sobie dokupywać po 2-3 wkłady raz na jakiś czas.
Dziś pokażę Wam dwa odcienie, na które czaiłam się już dobry szmat czasu. Stwierdziłam, że Mikołajki to będzie idealna okazja na sprawienie sobie hedonistycznej radości. Dlatego przedstawiam Wam niezwykły Club i całkiem codzienny Naked Lunch.
Club to połączenie chłodniejszego brązu z zieloną poświatą. Jest niesamowity jak kameleon.
Naked Lunch to cielisty, nienachalny odcień z delikatną różowozłotą poświatą/perłą. Jest dokładnie taki jak jego nazwa- nagi i na co dzień, a pomimo tego niezwykły.
Ostatnio... Nie, w sumie to chyba od około 2 lat, zakupy nie sprawiają mi przyjemności ale tym razem cieszę się jak dziecko, kiedy spoglądam na te moje dwa nowe nabytki <3 Pełna recenzja pojawi się na blogu, jak je tylko dobrze przemagluje.
Oczywiście to że sobie kupiłam prezent, nie zwalnia wcale Mikołaja z jego obowiązków ;)
Jak podobają Wam się te odcienie?
Piękne cienie wybrałaś i myślę, że z obydwóch będziesz bardzo zadowolona :) Ja swoje egzemplarze wykorzystuję regularnie w makijażu każdego rodzaju - od dziennych po wieczorowe. Czasami nawet solo, a efekty zawsze mnie cieszą :)
OdpowiedzUsuńStarałam się tym razem wybrać te polecane i najbezpieczniejszy. Brąz chciałam jeszcze inny ale wyszedł :(
Usuńpiękne cienie, niesamowicie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńPiękny ten brązowy cień :)
OdpowiedzUsuńTakie dwa macowe klasyki, do których w końcu i ja dojrzeję ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny prezent sobie zrobiłaś :)
Bardzo ładne, uniwersalne kolory kupiłaś :)
OdpowiedzUsuńClub to fantastyczny kolor
OdpowiedzUsuńFajne cienie.. Jeszcze nie miałam nic z Maca
OdpowiedzUsuńNaked Lunch to mój ulubiony cień... no mogę powiedzieć, że ever :) Też uważam, że różnica między Inglotem jest ogromna. Co nie znaczy, że Inglot jest zły. Po prostu po spróbowaniu MAC widać, że to zupełnie inny poziom.
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie tak. Ingloty lubię wszystkie perłowe, ale to zupełnie inna klasa.
UsuńUwielbiam te dwa cienie! :)
OdpowiedzUsuńOj ja bym nie kupiła tak drogich cieni ;/
OdpowiedzUsuńJakość wynagradza ich cenę :)
UsuńStrasznie drogie. Ten brązowo-zielony jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuńJest cudowny i trzyma się calutki dzień :D
UsuńClub niesamowicie sie mieni :D
OdpowiedzUsuńOba piękne! :D Zżera mnie zazdrość :D Cuda! *_*
OdpowiedzUsuńCielisty piekny !
OdpowiedzUsuńsą super !:)
OdpowiedzUsuńAle ładne ;)
OdpowiedzUsuńCudne odcienie, też muszę sobie w końcu sprawić maczki ale w fiolecie :)
OdpowiedzUsuńAga Polecam FIG.1, używam non stop :D
UsuńNaked Lunch- dla mnie :)
OdpowiedzUsuńŚliczne są, zaintrygowała mnie ta zielona poświata w tym pierwszym :D
OdpowiedzUsuńClub to mój ulubiony cień od lat. uwielbiam go za to że inaczej wygląda nałożony na bezbarwną baze a inaczej na bazę z czarnej lub brązowej kredki- prawdziwy kameleon! nake lunch mam ale jakoś nie używam za często nie wiem czemu ale przyznam rację że cień ten jest piękny!
OdpowiedzUsuńMam wrażenie że Club będzie moim najukochańszym :D
UsuńKameleon musi być mój ;)!
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu warto sprawić sobie drobną przyjemność:) Moim zdaniem cieniom Inglota wiele brakuje do ideału. Poza tym poszczególne odcienie różnią się jakością. Nie polecam fioletów, ponieważ ich aplikacja nastręcza sporo trudności...
OdpowiedzUsuńOj sporo. Matowe z Inglota są dla mnie osobiście koszmarne, sypią się na potęgę. Za to perłowe to jedne z moich ulubionych.
UsuńGeneralnie większość kosmetyków MACa jest genialna..
OdpowiedzUsuńWiększość na pewno jest dobrze przemyślana a nie zrobiona od czapki ;)
Usuńśliczne kolory!
OdpowiedzUsuńale cudaki *.*
OdpowiedzUsuńwysłałam Ci właśnie recenzję na maila;)
Aniu dziękuję :*
UsuńCudeńka *o*
OdpowiedzUsuńpiękny duecik! mam oba i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńnaked lunch jest przepiękny... jeśli kiedyś będę miała kupić jakiś cień z MACa, to zacznę od niego :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Nie mogę się doczekać, aż kupię swoją pierwszą rzecz w MAC! No, mam płyn do mycia pędzli, ale to się chyba nie liczy, co...? ;) Czaję się na Naked Lunch i Satin Toupe :) Polecisz mi jakiś ciemniejszy kultowy cień MAC? Beżowo-brązowo-kremowy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
www.alniac.com