czwartek, 19 czerwca 2014

Moja najlepsza pianka do włosów- Instantly Thick, Marc Anthony.


Problem "pierwszego świata" włosów tłustych to masakryczne tracenie objętości chwilę po umyciu. Jeszcze kiedy się stosuje sam szampon jest ok, ale jeśli dochodzi do tego maska lub odżywka, możemy pomachać na pożegnanie naszej bujnej czuprynie. Jestem jedną z tych osób, które borykają się z takim problemem. Jeśli chcecie wiedzieć jak udało mi się pogodzić odżywkę czy olejowanie z trwałą objętością czupryny, zapraszam na dalszą część postu.


Z pomocą przy moim codziennym dramacie przyszedł Marc Anthony, a  dokładniej jego pianka do włosów Instantly Thick. W poprzednim poście pisałam Wam między innymi o odżywce do włosów, którą stosuję podczas stylizacji. To właśnie ta pianka jest moim stylistą i wybawcom ;)

Stosowałam wiele pianek i pianko podobnych, głównie z Pantene, Schwarzkopf, Timotei i Sayos i za każdym razem nie byłam zadowolona. Dawały mi zbyt małe uniesienie u nasady i objętość na całej długości włosów była nie zadowalająca. Oczywiście mogłam użyć jej więcej ale czułam, że moje włosy zaczynają się zlepiać jak wata cukrowa- coś okropnego. Innymi słowy wyrzucałam średnio 10-15zł raz na 2-3 miesiące.


Po licznych testach, w końcu trafiłam na Marca i od razu... przesadziłam :D To znaczy, tak sobie zlepiłam włosy dwiema dozami pianki, że nawet sobie nie wyobrażacie. Nakitowałam oczywiście tyle co przy wymienionych wyżej specyfikach, żeby uzyskać minimalnie zadowalający efekt. Od razu zmyłam tą moją szaloną wacianą fryzurę. Przy kolejnych podejściach nauczyłam się, że stosuje się jej mniej- to znaczy wielkość piankowej chmurki nie przekracza wymiarów mandarynki. Obecnie przy większych wyjściach stosuję dwie takie objętości i jestem zadowolona. Wystarczy, że wmasuję gęstą pianę u nasady włosów i delikatnie po długości, a następnie zacznę je modelować.


Efekt, jak uzyskuję jest dla mnie oszałamiający. Włosy są uniesione od nasady i puszyste przez calutki dzień. Do tego pianka ma przyjemny kwiatowy zapach i jest bardzo, ale to bardzo wydajna. Używam jej od lutego i zużyłam może 1/4-1/5 opakowania. Do tego ma wąski, długi dozownik, który ułatwia nakładanie jej nawet bezpośrednio z pojemnika na włosy.

Cena takiego cuda to ok. 35zł za 300ml. Można ją dostać w Rossmannie  oraz sklepach fryzjerskich. Osobiście wolę wydać 35zł i cieszyć się jedną pianką przez dłuższy czas (mniemam że wystarczy mi co najmniej do końca roku), niż wydawać drobniejsze kwoty i chodzić niezadowolona.


A jakie jest Wasze zdanie? 
Warto jest czasem zainwestować więcej w kosmetyki do włosów?


18 komentarzy »

  1. Już nie używam pianek do włosów, najwyraźniej na trafiłam jeszcze na tak dobrą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przez dłuższy czas też sobie dałam spokój i kombinowałam z innymi produktami. Jak kiedyś z fibralogy. Teraz jestem mega zadowolona :)

      Usuń
  2. Jeżeli kosmetyk jest wart swojej ceny - warto zainwestować:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio inwestuje w drozsze szampony i widac roznice :)

      Usuń
  3. Też mam problem z objętością włosów, ale pianek, kurcze, używać nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcieram w mokre włosy, a potem suszę je głową do dołu :)

      Usuń
  4. Chętnie bym wypróbowała , mam niewielkie doświadczenie a ta mi się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TY masz tak przepiękne włosy, że niewiele Ci potrzeba :*

      Usuń
  5. ja też należę do osób z tłustymi włosami, ale całe szczęscie objetości to mi nigdy nie brakuje xd

    OdpowiedzUsuń
  6. O widzisz, takiego produktu właśnie mi potrzeba! W tym momencie mam piankę z Taftu (Tafta?), ale jest beznadziejna, zlepia włosy jak szalona, a objętości nie widzę. Właśnie mam ten problem - zaraz po suszeniu włosy są super, chwilę po już oklapłe i smętne, myślałam nad mocnym pocieniowaniem ich (mam długie i kręcone), ale mi szkoda jednak, zwłaszcza, że często robię warkocza albo koczki podomki. Także jak znajdę tę piankę i zaradzi moim włosom, to Cię ozłocę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że z Taft. Też miałam kilka pianek tej firmy, no i nie było źle, ale nie było tego co bym chciała. Dokładnie tak, jak mówisz, klapek chwilę po albo kilka chwil ;) Też myślę o pocieniowaniu, ale chciałabym zapuścić je.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Bo nie współpracują, więc nie ma ich na blogach za dużo :P

      Usuń
  9. ja nie używam pianek, ale powiem mamie by siostrze kupiła : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz widzę taką piankę :) Ale też jestem zdania że warto inwestować w jakość. Moje włosy też są dość trudne w stylizacji, może właśnie ta pianka by mi ułatwiła sprawę :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoją opinią.