wtorek, 25 czerwca 2013

MAC Tropical Taboo- zapowiedź kolekcji



M·A·C kusi rytmem… poddaje się pasji samby odzwierciedlonej w tętniącej zmysłowością kolekcji lśniących kolorów. Tropical Taboo rozgrzewa zmysły, nadaje egzotycznego tonu odcieniami, które odzwierciedlają pragnienia. Jedna uwaga… jeden ruch, jedno zniewalające spojrzenie równa się… uzależnienie… Samba ! ! !

W skład kolekcji wchodzą:


 MINERALIZE RICH LIPSTICK

Luxe Naturale jasny, kremowy beż
Divine Choice zimny krem z róży
Lady at Play chłodna mandarynka
Glamour Era ciepły brąz
Midnight Mambo intensywny fiolet 
Cena: 106 PLN

LIP PENCIL

Hip ‘n’ Happy brudny róż
Have to Have It ciepły beż
Ablaze jasna morela
Heroine świetlista purpura
Cena: 64 PLN


 
 CREMESHEEN GLASS
 
Calypso Beat blada brzoskwinia
Fever Isle jasna, koralowa czerwień
Japanese Spring brudny róż
Narcissus bakłażan
Cena: 90 PLN

MINERALIZE EYE SHADOW

Dare to Bare lekki krem ze złotą perłą
Caribbean perłowo - różana czerwień
Tropica niebiesko-srebrny z domieszką purpury 
Time to Tango lawenda z domieszką srebra
Bossa Blue niebieski z domieszką brązowej perły
Cha-Cha-Cha perłowo - granatowa zieleń 
wszystkie o wykończeniu frost
Cena: 96 PLN

KOHL POWER EYE PENCIL

Feline głęboka czerń
Orpheus czerń z domieszką perły
Cena: 74 PLN

ZOOM LASH
Zoomblack głęboka czerń
Cena: 75 PLN

MINERALIZE BLUSH
Simmer spalona róża z brzoskwinią z dodatkiem złotej perły 
Sweet Samba ciemny róż z perłą 
Exotic Ember pomarańcz z domieszką perłowego brązu
Cena: 100 PLN


MINERALIZE SKINFINISH

Soft and Gentle złocisty, brzoskwiniowy brąz

Gold Deposit miękki złoty brąz 
Lust blady róż z perłą żurawiny
Rio brąz z dodatkiem różowej perły
Adored koral z beżową perłą 
Cena: 115 PLN


BRUSH

287 Duo Fibre Eye Shadow, cena 145 PLN
159 Duo Fibre Blush, cena 170 PLN
187 Duo Fibre Face, cena 215 PLN




Tak prezentuje się najnowsza kolekcja.
Dostępna w salonach będzie od lipca.

Coś Wam się spodobało z niej?

niedziela, 23 czerwca 2013

Essie, Mint Candy Apple- przepiękny i trwały!


Dziś chciałam Wam przedstawić mojego lakierowego faworyta, jeśli chodzi o letnie odcienie.
Mint Candy Apple od Essie jest to piękna rozbielona miętką, która na paznokciach utrzymuje się 4 dni bez startych końcówek, a na paznokciach najdłużej wytrzymała aż 8 dni, wyglądając nadal bardzo estetycznie.

Lakier nakłada się bajecznie, szerokim pędzelkiem. Nie smuży i schnie dość szybko. Niestety jedna warstwa nie wystarczy. Potrzebne są dwie, które kryją idealnie. Na pewno czytałyście o nim już wiele zachwytów więc nie mam co się rozpisywać. Jeśli macie pytania zapraszam do skomentowania.



Uwielbiam go!

A Wy jakich macie lakierowych ulubieńców na lato?

piątek, 21 czerwca 2013

Niekosmetycznie: bułki z serem czyli smak dzieciństwa


Mam fazę na gotowanie, pieczenie i porządki czy jest sesja.
Dziś zrobiłam bułki z serem. Takie jak pamiętam z dzieciństwa. Najpierw się wyjadało z wierzchu ser a potem zostawała buła. Jeśli chcecie zrobić taki przysmak dla siebie lub swoich dzieci, zapraszam na notkę :)

Przepis jest prosty i praktycznie taki sam jak przy pizzy KLIK

Składniki na ciasto:
1 i 1/4szklanka ciepłej wody
25-30g drożdży
łyżka cukru i soli
4 szklanki mąki
2 łyżki oleju/oliwy

Ciepła wodę mieszamy z drożdżami, solą i cukrem. Odstawiamy na 3 min. W tym czasie podgrzewamy w misce mąkę. Następnie wlewamy rozczyn do mąki i didajemy olej. Mieszamy łyżką, a następnie ugniatamy. Później do foremki, posmarowanej olejem lub z papierem do pieczenia, wkładamy ciasto. Na ciasto kładziemy ser, ilość wedle uznania i pieczemy 20min w temperaturze 220stopni.

Tak się prezentuje gotowa bułka. Możemy ją podzielić na kwadraciki, i przekroić na pół.


Smacznego!

czwartek, 20 czerwca 2013

Glossy Box Czerwiec 2013- pierwszy i ...


Co miesiąc obserwuję boxy i nigdy mnie jakoś nie ruszały. No dobra same kartoniki mnie ruszały ale to trochę za mało :P Popatrzeć można, a w razie czego kupić jak inni pokażą :) Tak właśnie zrobiłam. Dzięki pomocy Marty z MakeUpHolics kupiłam pudełeczko. Od razu Wam mówię, że będę obserwować nadal w sieci glossy i jak mi się spodobają kupię. Nie mam zamiaru wrzucać pięciu dych w kota w worku.

Dlaczego zainteresował mnie ten box?

Miałam w planach zakup zalotki oraz chciałam wypróbować suchy szampon Batiste, średnia kwota za taką przyjemność z przesyłką to 30zł. Na szczęście na drodze stanął mi GB. Jest zalotka, szampon, olejek z Pat&Rub, cień MakeUp Studio/balsam i kredka Jelly Pong Pong. Fajny zestaw, wzięłam!

Co do mnie trafiło i jakie są moje pierwsze wrażenia?

Zalotka Emite na której mi najbardziej zależało. Wygląda ciekawie. Od razu poszła w ruch i co się okazało moja, nie wiem jak inne, zamyka się przy rogu gumki przy dociskaniu. Trzeba ją przytrzymywać palcem od środka żeby czasem nie dojechała do rogu gumki ;/ Zobaczymy jak będzie się sprawdzać na dłuższą metę. To moja pierwsza. 100zł/sztuka
Suchy szampon Batiste- ładnie pachnie, jak działa się okaże ;) Taka miniaturka w sklepie kosztuje 10zł/50ml
Olejek rozświetlający Pat&Rub- pięknie pachnie i daje śliczny efekt! Do tego wchłania się błyskawicznie. Uwielbiam produkty tej firmy więc mam nadzieję że olejek mnie nie zawiedzie.
Cień MakeUp Studio- trafił mi się śliczny jasny, chłodny różyk o lekko satynowym wykończeniu. Jego nr to 15. Śliczny jest! 24zł/2,5g
Kredka Jelly Pong Pong- czarna. Może być, lekko żelowa. Jako kreska raczej nie bo za miękka, może jako baza pod cienie się nada. Z resztą już gdzieś ją posiałam :p



Czy kupie ponownie nie wiem. Jak będzie jakiś ciekawy box pewnie się skuszę ;)

I jak Wam się podoba zawartość?


środa, 19 czerwca 2013

Niekosmetycznie: Przepis na domową pizze, pycha!


Dziś niekosmetycznie, ale za to równie pysznie czyli pizzowo :)

Najważniejsze w pizzy jest ciasto. Gusta są różne jedni lubią na grubym cieście, inni na cienkim, z dużą ilością składników lub z małą. Ale jedno co łączy wszystkich to to żeby ciasto się nie rozpadało ani nie było zakalcowate.
Od wieków stosowałam przepis z zeszytu mojej mamy. Ciasto wychodziło różnie, w zależności od humorów. Niedawno znalazłam przepis, który stosuje Kinga Paruzel. Zrobiłam ją już kilku krotnie i za każdym razem jest pysznie!

Składniki na ciasto:
szklanka ciepłej wody
1/4 szklanki ciepłego mleka
25g drożdży
łyżka cukru i soli
4 szklanki mąki
2 łyżki oleju/oliwy

Składniki na sos:
pomidory w puszce
czosnek
przyprawy

Najpierw robimy rozczyn. Wlewamy do miski szklankę wody i 1/4 mleka. Następnie wrzucamy pokruszone drożdże, dodajemy po łyżce soli i cukru. Następnie należy zamieszać i odstawić na 2-3min. Po tym czasie dodajemy dwie łyżki oleju, mieszamy i wlewamy odczyn do mąki. Mąkę można przesiać i podgrzać, oczywiście przed wlaniem rozczynu. Następnie ugniatamy ok 10min, ja ugniatam 5 i też wychodzi ładnie ;)


Następnie rozkładamy ciasto na blasze i odstawiamy na 1,5h. Zapewniam Was że jeśli odstawicie na 30min, szczególnie teraz kiedy jest ciepło, efekt będzie identyczny. W tym czasie możecie zrobić sos na pizzę. Ja robię go z pomidorów z puszki, czosnku i przypraw. Podsmażam lekko czosnek dodaje pomidory i gotuję ok 15min. Następnie dodaję przyprawy i pod przykryciem duszę kolejne 15 minut.



Teraz czas a fazę końcową!
Nakładamy wcześniej przygotowany sos. Następnie dodajemy swoje ulubione składniki i wstawiamy pizzę na 20min do piekarnika rozgrzanego do 220-240 stopni.


Jeśli chcecie zobaczyć efekt jaki uzyskała Kinga zapraszam na filmik :)



Smacznego!


Wyprzedaże i takie tam luźne opowieści :)


Dziś krótko i mam nadzieję treściwie :)
W BBW są świetne obniżki, dla tych z Was , które nie znają tej marki będzie to wspaniała okazja na testy. Żele, mgiełki, balsamy i świece z ostatnich 3 letnich kolekcji są 30% tańsze. Żele do rąk, zapachy do domu, odświeżacze 50% tańsze. Do tego możecie u mnie wziąć udział w konkursie z BBW. Mam ok 20 zgłoszeń dopiero, więc zgłaszajcie się są duże szanse na wygraną KLIK.



W TBSie polecam Wam na wyprzedaży masła 35zł i żele 12,50zł. Uwielbiam ich żele, domywają mi pędzle :P Powyżej są zakupy z obu tych sklepów. Skromne bo nie mogłam się zdecydować co chcę, a żelom nie odmawiam, nigdy ;)
W TBSie spotkałam Marylin z bloga marilynnandcosmetics, po żeliku, szybka kawka i do domku :)

Niedługo jeszcze chciałabym Was pomęczyć kulinariami. Domowym sposobem na pizze i na hamburgera. Uwielbiam gotować! 


Chciałam się Was zapytać jak Wam mijają już praktycznie letnie dni? 
Leniuchujecie, pracujecie czy jak ja sesjujecie? :D 


sobota, 15 czerwca 2013

Ulubieńcy maja i czerwca


Wiem, że jest dopiero połowa czerwca ale czuję, że moi ulubieńcy się nie zmienią przynajmniej do czasu kiedy nie zaatakują nas temperatury sięgające 30stopni ;)
  1. Paris Amour, Bath&Body Works- kupiłam, powąchałam i się zakochałam w tej mgiełce. Idealna na wiosenne dni. Kategoria: kwiatowo - owocowa czyli ulubiona kategoria. Nuty zapachowe: nuta głowy: mandarynka, truskawka, czarna porzeczka, różowy szampan, kwiat jabłoni, frezja; nuta serca: brzoskwinia, jaśmin, francuski tulipan, lilia wodna, plumeria; nuta bazy: francuska wanilia, mleczko kokosowe, ambra, drzewo sandałowe, kremowe piżmo.
  2. Forever Red, Bath&ody Works- miniaturka 7ml edp, która w pierwszej chili uderza mnie słodyczą truskawek z brzoskwinią i nutą jeżyn. Następnie przeistacza się i robi się cięższa. Na chłodniejsze dni idealna. Od kiedy ją mam ciągle mam ją w torebce :)
  3. Moisture Gel, MAC- świetny i nawilżający żel, którego używam pod makijaż. Nie zapycha i nie uczula. Mam go od ok. 5-6 miesięcy, a zużycie niewielkie, taki wydajny ten skubaniec. Najlepiej sprawuje się przy dodatnich temperaturach.
  4. Pilling do ust, Pat&Rub- kocham, uwielbiam, żyć bez niego już nie potrafię! Różane cudo z olejkami, które doprowadza moje usta do porządku. Recenzja wkrótce ;)
  5. Color Tattoo 24h, Maybelline- kolor 45 Infiniete White, długo krążyłam i w końcu kupiłam. Nie żałuję tej decyzji ;) Trzyma się fantastycznie solo i jako baza do powiek sprawdza się rewelacyjnie.
  6. Creaseless Cream Shadow, Benefit- Skinny Jeans i Birthday Suit, możecie o nich przeczytać tu KLIK
  7. Angel, MAC- moja ukochana pomadka, kiedy chcę stworzyć naturalny look. Rozprowadza się łatwo i przyjemnie. Trzyma się dość długo. Jej wykończenie to frost. Na pewno ją znacie, jest dość popularna w blogosferze.
  8. Volume Lip Shine, Gosh- odcienie 01 Soft Coral i 06 Raspberry Galore. Ja jestem fanką błyszczyków, jeśli jeszcze nie zauważyłyście. Co ulubieńcy to błyszczyk :p Uwielbiam je za kolory, aplikator, kolory, zapach i to że moje usta wyglądają w nich seksownie :)
  9. Long Lasting Eye Liner Pen, Gosh- w odcieniu 008 Carbon Black, czyli czarny węgiel! Zasycha w mig jest bardzo trwały, nie rozmazuje się. Przy demakijażu schodzi bajecznie w postaci małych strzępków, nie robi mi pandy.
  10. Opulash, MAC- oj cieszy i to bardzo. Pogrubia i podkręca mi rzęsy, wyglądają rewelacyjnie przez cały dzień. Do tego opakowanie cieszy oko.
  11. Bronzing Shimmer Powder, Gosh- odcień 002 Pink. Mój KWC od końca kwietnia KLIK
  12. Mineralize Blush, MAC- w odcieniu Amber Glow, niestety limitowany nabytek :(Ale mam nadzieję, że jeszcze się pojawi w salonach KLIK
  13. Serum Fundation, Lumene- w odcieniu 2 Honey Beige. Używam dokładnie od 22 kwietnia i zdradziłam go tylko z Benefitem Oxygen (nie wzięłam z domu). Jest to najlepszy podkład jeśli chcemy zrobić sobie make up no make up. Pięknie kryje niedoskonałości, pozostawiając skórę naturalną i rozświetloną.
  14. Sesche Vite- najlepszy i najszybciej działający wysuszacz, nabłyszczać i top jaki miałam do tej pory. Lubię malować paznokcie, ale lakier po prostu nie chce na nich schnąć. Potrzebują dobrych kilku godzin, a przy Sesche ogranicza się to do kilku minut w porywach do godziny, przy jakimś dziadowym lakierze.
Sporo ich, ale maj i czerwiec są miesiącami w których mam natchnienie na makijaż :)

A jacy są Wasi ulubieńcy w ostatnim czasie?


PS. Pamiętajcie o konkursie. Banerek rzuca się w oczy na górze ;)

środa, 12 czerwca 2013

Garnier Olia, 6.0 jasny brąz czyli powrót do natury ;)


Wchodzę do drogerii, a farby do włosów stoją rzędem od początku sklepu prawie po jej koniec i nie wiadomo którą wybrać. Znajoma historia? Dla mnie tak. Do tego jeszcze przecież mamy swoje wymagania co do koloru, refleksów i zapachu. Najlepsza byłaby farba do włosów bez amoniaku, która nie szczypie, przyjemnie pachnie, nie brudzi wszystkiego w okół i daje nam piękny naturalny kolor. Takie są właśnie moje wymagania względem farby. I jeszcze jedno. Nie może dawać rudoczerwonych refleksów! Jeśli wybieram sobie jasny chłodny brąz czy na fotce z efektem koloryzacji nie widzę krzty czerwieni, oczekuję że na moich włosach również się nie pojawią. Inaczej cała seria jest dla mnie z góry skreślona.

Przy kilku recenzjach mogłyście zauważyć u mnie już dość spore odrosty. Czas było z nimi zrobić porządek i odświeżyć mój mysi kolorek. Do tego wybrałam farbę Olia Garniera, która jest szeroko zachwalana na YT. Na stronie Garniera możemy wypełnić quiz i dobrać sobie odcień. Ja tak zrobiłam i miałam do wyboru trzy kolory: jasny, średni i ciemny brąz. Pamiętać trzeba, że na polskiej stronie wybiera nam kolory i farby z dostępnych na rynku, natomiast na anglojęzycznej wybiera nam już tylko z gamy Olia. Wybrałam 6.0 jasny brąz. Jak wyszło dowiecie się za chwilę ;)

Co mówi o niej producent?

Po raz pierwszy w domowej koloryzacji, olejek nie tylko pielęgnuje włosy, ale też odgrywa kluczową i aktywną rolę bezpośrednio w procesie samej koloryzacji. Ułatwia rozprowadzanie koloru w głąb włosa dla maksymalnie nasyconego i trwałego koloru.
Proces koloryzacji jest teraz bardziej efektywny i trwały.
NOWA, PRZEŁOMOWA TECHNOLOGIA BEZ AMONIAKU CHRONIONA 21 PATENTAMI
1. Maksymalnie nasycony kolor na długo
2. Zdrowiej wyglądające i bardziej lśniące włosy
3. Optymalny komfort skóry głowy
4. 100 % pokrycia siwych włosów


A teraz moje wrażenia:

Dostajemy farbę w pudełku standardowej wielkości. Co jest fajne, nie ma na nich słodko uśmiechających się Pań, tylko odcienie włosów. To dużo przyspiesza naszą decyzję. Ja wzięłam dwie, bo mam dość długie włosy. W opakowaniu znajduje się krem utleniający, krem koloryzujący i maska do włosów oraz rękawiczki i instrukcja. 



Instrukcja jest świetna, taka typowo dla leniwych lub pędziuchów, którzy zabierają się za farbowanie zanim zaczną czytać instrukcję. Piktogramy są duże i opowiadają historię jak farbować włosy :P Druga kwestia to rękawiczki, nie wiem z czego one są ale są fantastyczne. To jest jakiś czarny ceratoplastik, który jest mega trwały. Na pewno wiecie jak to jest przy zwykłych rękawiczkach dołączonych do opakowania. Zdejmujemy je po farbowaniu, a potem nie możemy ich założyć do spłukania bo się zlepiają i nie chcą się założyć. Te się wsuwają w mig i można je doczyścić. Ja sobie jedną parę zostawiłam, na pewno się przyda. 


Przejdźmy do koloryzacji. Buteleczki standardowe, wyciska się łatwo. Jedynki mogłabym się przyczepić do buteleczki z kremem utleniającym, na fole ma "kanty", więc trzeba trochę odczekać aż z nich wszystko spłynie. Następnie mieszamy i nakładamy na skalp. Nakłada się łatwo i przyjemnie, nie szczypie i nie brudzi, a co najważniejsze nie śmierdzi! Można ją trzymać na głowie bez folii i nie ma obaw, że podusimy wszystkich męskich osobników w domu, którzy alergicznie reagują na lakier do paznokci, farbę i lakier do włosów. Ja nakładałam farbę ok. 10min, trzymałam na głowie pół godziny i zmyłam. Zmywało się szybko. Co zauważyłam przy zmywaniu, woda była w kolorze latte. Przy drugim spłukiwaniu, woda była czysta. Włosy nie plątały mi się jakoś nadmiernie. Nałożyłam maskę i ją spłukałam. Całość była łatwa i przyjemna.

Kolor wyszedł trochę ciemniejszy niż na opakowaniu, ponieważ całość zajęła mi 40min, chociaż w słońcu na taki nie wygląda i sama nie wiem czy jest ciemniejszy czy tylko mi się wydaje. Jedno wiem mi i  mojemu J. się bardzo podoba. Co najważniejsze nie ma rudoczerwonych refleksów!
Z resztą zobaczcie same jaki efekt dała ta farba do włosów :)


I jak Wam się podoba efekt?
Macie jakieś swoje ulubione farby?  

wtorek, 11 czerwca 2013

Lazurowe morze spotyka się z rozgrzaną słońcem plażą- Piaski Lovely Baltic Sand


Hej dziewczyny, dziś gościnnie ja i moje szpony przedstawiamy piaski Lovely.
Dostępne są tylko w 3 kolorach: żółtym, czerwonym i morskim. Buteleczka ma 8ml i kosztuje około 9zł.

Lakiery nakłada się bardzo łatwo i schną błyskawicznie. Morskiego wystarczyło nałożyć 1 warstwę i już dawał piękne krycie, ale żółty wymagał 2, inaczej trochę prześwitywał.  
Morski ma bardzo widoczne drobinki brokatu, żółty jest subtelniejszy i bardzo ładnie mieni się w słońcu (czego oczywiście aparat nie chwycił). 
 



A teraz najlepsza część!
 
Zdjęcia, które widzicie były robione 8 dni po pomalowaniu paznokci! Nie robiłam żadnych poprawek, nie nakładałam kolejnych warstw, tak jak je pomalowałam 2 czerwca tak się trzymają do dziś. Lakier na końcówkach trochę się starł, no i oczywiście widać, że paznokcie urosły przez ten tydzień, ale poza tym nic mimo codziennych prac w ogrodzie, sprzątania, itd.

Jak się wam podobają takie piaski? A może wolicie matowe?
Agnieszka N.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Oczyszczający płyn micelarny- mój KWC!


Rzadko pokazuję pielęgnację, ponieważ mało co mnie zachwyca z niej. Tym razem L'Orealowi udała się ta sztuka i przyciągnęli moją uwagę.
Chciałabym Wam przedstawić  Oczyszczający Płyn Micelarny IdealSoft od L’Oreal dla skóry suchej i wrażliwej. Każda z Nas wie jak ważna jest pielęgnacja cery. Płynu używam od dwóch tygodni i mogę  już Wam o nim trochę napisać, a używam go codziennie rano i wieczorem ;)


Co mówi producent?

Oczyszczający Płyn Miceralny Ideal Soft to minimalistyczna, hipoalergiczna formuła zawierająca delikatne aktywne substancje oczyszczające, które rozpuszczają zanieczyszczenia dla idealnego demakijażu bez konieczności spłukiwania i pocierania. Stworzony jest dla skóry suchej i wrażliwej. Idealny do skóry twarzy i oczu.


Zalety formuły:

Bez zapachowa, bez parabenów, bez alkoholu, dobrze tolerowana, hipoalergiczna formuła.

Rezultaty dla skóry:

Odkrywa czystą skórę, ukojoną, miękką i jedwabistą w dotyku bez pocierania, bez zmywania.

Sklad: aqua/water, hexylene Grycom, glycerin, poloxamer 184, dis odium cocoamphodiacetate, dis odium edta, polyaminopropyl iguanie


Pojemność i cena:

200ml, sugerowana cena 14,99zł


Co o nim myślę?
Przede wszystkim opakowanie płynu cieszy oko. Jest to prostokątna buteleczka i nakrętka wykonana z dobrej, jakości plastiku, która się nie otwiera podczas podróży. Ostatni tydzień płyn jeździł, że mną codziennie w torebce przygnieciony czym się dało i nie ulała się z niego ani jedna kropla. Jedynie dozownik mógłby być trochę inaczej skonstruowany, musimy przyłożyć płatek i uważać, żeby za dużo go nie nalać. Sam płyn jest praktycznie bez zapachowy. Skład wydaje się być krótki i przyjemny, ale w tej dziedzinie specjalistą nie jestem ;) Cena w SuperPharm to 17,49zł lub jako gratis w zestawie z kremem, a w Rossmannie 14,99zł.


Ja osobiście bardzo, ale to bardzo nie lubię, a raczej nie lubiłam się z płynami micelarnymi. Zawsze coś było z nimi nie tak. Zostawiały lepką skórę, ściągały ją, podrażniały, niedomywany, płyn się pienił albo pozostawiały na skórze nieprzyjemny posmak. A ten jest zupełnie inny! Zmywa makijaż szybko i bezboleśnie, nie trzeba trzeć. Jedynie nie poradził sobie z grubą warstwą Tattoo i musiałam potrzymać wacik chwilę dłużej niż na pozostałych produktach. Płyn nie pozostawia lepkiej skóry, więc nie muszę jej dodatkowo przemywać wodą (moja skóra reaguje histerycznie na warszawską wodę). Nie ściąga, wręcz łagodzi. Skóra naprawdę pozostaje miękka i jedwabista, zmniejszył mi się problem z suchością skóry na policzkach, a na nosie jeszcze pozostały jakieś resztki. Pierwszy raz nie czuję się oszukana przez producenta! Jego obietnice są spełnione w 100%. 

próba sił

efekt
Mam zamiar dokupić pozostałe produkty z linii Ideal Soft i sprawdzić czy są tak samo idealne jak ten micelek, ale poczekam na promocję bo na jednej sztuce się na pewno nie skończy:P L’Oreal, dobra robota!

Znacie go, używałyście?