piątek, 28 września 2012

Bath & Body Works czyli wielkie otwarciowe WOW!


Hej dziewczyny!

Dziś przybywam do Was z relacją z wczorajszego przedpremierowego spotkania w salonie Bath&Body Works, który dziś oficjalnie otworzył się w Złotych Tarasach w Warszawie, a jutro otwiera się w Galerii Mokotów.

Marka Bath & Body Works, która zapachami uwiodła Amerykanów, zagościła w końcu u nas w Polsce. Kosmetyki pielęgnacyjne, mydła, masła do ciała, balsamy czy zapachy do domu. Cel jaki stawia sobie firma Bath & Body Works to zabawa zapachem. Polega ona na zaangażowaniu klienta do poszukiwań swojego ulubionego zapachu dla siebie i domu.

Produkty jakie obecnie są oferowane w Polsce w salonach Bath & Body Works to:
  • ponad 25 wyjątkowych zapachów odpowiednich na każdą okazję, każdy z nich w przystępnej cenie
  • kolekcja kosmetyków pielęgnacyjnych Signature, która oferuje idealne rozwiązania dla zabieganych kobiet: balsamy do ciała, żele pod prysznic, peelingi i mgiełki zapachowe 
  • Kolekcja Antybakteryjna: pięknie pachnące mydła i żele antybakteryjne do całkowitej ochrony przed bakteriami z dodatkową funkcją nawilżającą i odżywiającą
  • Slatkin&Co.: ekskluzywna i wiodąca w Stanach marka zapachów do domu, oferująca najwyższej jakości świece i spray’e stworzone przez mistrzów branży perfumeryjnej
  • C.O. Bigelow: produkty naturalne i preparaty upiększające. Marka rozpoczęła działalność już w 1838 roku, jako rodzinna firma produkująca produkty apteczne. Wypróbowane preparaty zamknięte w szykownych i eklektycznych, opakowaniach są idealnym rozwiązaniem różnych problemów kosmetycznych
  • Aromatherapy: kosmetyki, których działanie oparte jest na terapeutycznych właściwościach olejków i esencji zapachowych. To produkty o pielęgnacyjnych i aromaterapeutycznych właściwościach wpływających na ogólną poprawę samopoczucia
  • True Blue SPA: kosmetyki w przystępnych cenach, zawierające składniki o działaniu relaksującym i odprężającym oraz akcesoria do pielęgnacji całego ciała. Produkty umożliwiają każdej kobiecie wizytę w SPA bez wychodzenia z domu!
Na początku był czas dla fotoreporterów więc mogłyśmy porozglądać się wstępnie po sklepie,obfotografować stoiska z prześlicznymi kosmetykami i poznać się z dziewczynami.



Jak już udało nam się zrobić kilka zdjęć uroczy i przystojny :D przedstawiciel z Ameryki opowiedział nam o firmie, jej 22letniej historii oraz o produktach i ich składnikach. Nie obyło się bez prezentacji i padło na Oleśkę, która została posmarowana waniliowym balsamem.... mmmmm... :D



Następnie zostałyśmy oprowadzone po sklepie i Pani przedstawiciel opowiedziała nam co i gdzie możemy znaleźć w sklepie, jak nazywają się dane kolekcje i co oznaczają.

Później nastąpił czas rozpusty czyli zaczęłyśmy buszować w poszukiwaniu swoich zapachów oraz dokładnie i wnikliwie przeglądać kosmetyki. Udało mi się załapać na mini spa z peelingiem dłoni i balsamem z serii Aromatherapy, który mnie urzekł. Postanowiłam że jeśli dziś będę w Warszawie, lecę go kupić. Szczególnie że jest promocja do końca weekendu na drugi produkt z serii Aromatherapy lub True Blue SPA -50%. Dostanie moja mamusia ładny prezent na imieniny :) Prócz tego znalazłam olejek z liści, który jest boski i mam na niego wielką chęć!

Niespodzianka jaką Nam zrobili z B&BW to to że każda mogła wybrać sobie mgiełkę, balsam i żel do mycia rąk. Co się wtedy działo? Same wiecie jak to jest wpuścić grupę kobiet i powiedzieć im że same mają coś sobie wybrać :D

Ja zgłupiałam i obeszłam 3 razy salon zanim coś wybrałam. Pod koniec z Gray i Karotką już same nie wiedziałyśmy co jak pachnie. Ale koniec końców po wielu obwąchiwaniach różnych zapachów udało mi się wybrać te 3, które uważałam dla siebie za najlepsze. Ale o tym co wybrałam napiszę Wam moje kochane jak już dostanę swój aparat i będę mogla pokazać porządniejsze foty ;) 

Prócz tych 3 rzeczy, które sprezentowała Nam firma, kupiłam dwa małe żele antybakteryjne w promocji 2 za 1 (6zł) i błyszczyk (z 25zl na 16zł). I powiem Wam już teraz, że jestem bardzo zadowolona z tego zakupu.

Atmosfera na spotkaniu była bardzo miła i wesoła. Porozmawiałam z Paniami konsultantkami na temat zapachów, nowości i tego co planują. Za jakieś 3 tygodnie mają wejść do ich salonów żele i peelingi, a później limitowane kolekcje jesienne. Oprócz tego będą częste zmiany wystawy i rożne promocje.
Aktualnie możecie kupić w promocji, która trwa do końca weekendu:
  • błyszczyki po 16zł 
  • 2 żele antybakteryjne w cenie jednego, 6zł
  • duży żel do rąk z 29zł na 19zł
  • zapach do domu i wtyczkę albo same zapachy 2szt w cenie 1, 19zł
  • dowolną świeczkę, druga gratis
  • produkty z serii Armatherapy i True Blue SPA jeden plus drugi za -50%
  • dowolny produkt z linii Signature + balsam gratis
Ceny innych rzeczy:
  • olejki do pokoju 17zł
  • mgiełka duża 49zł, mała 20zł
  • żele 35zł
  • balsamy lotiony duży 35zł, mały20zł
  • balsamy w tubce nawilżające 29zł
  • perfumy 99zł
  • serie aroma i true od ok 20-80zł, najdroższa jest świeczka
  • zestaw mały żel+balsam+mgiełka w ciekawym pudełku z twardego grubego przeźroczystego plastiku z przegródkami  50zł
Jestem oczarowana tą firmą i jej produktami. Sądzę że zwiążę się z ich produktami na stałe i będę stałą klientką. Jeszcze tylko czekam na Lusha i osiągnę pełnię szczęścia :D

Jeśli będziecie mieć okazję, konieczne musicie wstąpić do Bath&Body Works!

Po spotkaniu w salonie poszlyśmy na after party na piwko, soczek i inne dobroci żeby porozmawiać z dziewczynami :)
Podpisy pod zdjęciami jeszcze będa jak tylko wrócę z Warszawy ;) A bardzo chciałam Wam pokazać jak się wczoraj bawiłyśmy!
Dziewczyny-blogerki wielki buziak dla Was!



*edit: Byłam dziś, zobaczyłam, zdobyłam 2 peelingi cukrowe Aromatherapy jeden 59zł + drugi za -50% jea!

niedziela, 23 września 2012

Fred Farrugia - wycofany z Sephory

Witajcie dziewczyny!
Na początku istnienia bloga napisałam recenzję o patelkach FF, nie dotarła ona do zbyt wielu odbiorców a wg mnie te produkty są przydatne i ciekawe. Niestety  byłam kilka dni temu w Sephorze i się okazało że już go wycofali :( a miał na prawdę dobre bronzery i róże. Z powodu mojej żałoby po tej marce chciałam Wam pokazać jak cudowny był. Może go jeszcze dorwiecie na wyprzedażach w mniej chodliwych salonach S.
Moja przygoda z FF zaczęła się już jakiś czas temu. Zawsze kiedy mijałam w Sephorze szafę z ich kosmetykami, zwracały moją uwagę ze względu na nietypowy kształt i to iż były tak ładnie katalogowo poukładane. Kilka razy podeszłam do nich patrząc na paletki z cieniami, ale cena jednej części 80-85zł skutecznie mnie odstraszała od zestwatchowania ich sobie na ręku. Po za tym nigdy nie słyszałam o tej firmie, więc nie przyciągała mnie tak jak mój ukochany Guerlain czy Lancome.

Któregoś mroźnego, styczniowego dnia wpadłam na chwilę do Sepho przy Rondzie DeGola i trafiłam, całkiem przypadkiem ;p , na górę promocji po świątecznych. (No dobra oddałam się w wir wyprzedaży). Oddałam akurat podkład który okazał się lekko przeterminowany i stwierdziłam że poszukam sobie czegoś nowego. Ot tak jakbym nie miała całej góry kosmetyków :D W taki oto sposób za nabyłam właśnie FF w promocji.
Jedna część modułu z kolorówką kosztował 29zł, a klip górny wraz z lusterkiem i skarpetą ochronną 19zł.

Mój moduł składa się z czterech części kolorówki plus klapka górna, klapka dolna z lusterkiem i skarpetka której nie zrobiłam zdjęcia, ale niczym się nie rożni od skarpety na telefon.

Od lewej:
Fond de teint fluide cake transparent, SPF30, kolor 04, 0.10oz.
Bronzing powder, kolor. 04, 0.16oz.
Blush, kolor 08, 0,15oz.
Transforming powders, oznaczenie 1249, 2x0.06oz.
Fond de teint fluide cake transparent, SPF30, kolor 04, 0.10oz.
Fluid w kremie u mnie sprawdza się rewelacyjnie kiedy potrzebuje szybki i dyskretnych poprawek. Nie jest to fluid kryjący więc nie można się po nim spodziewać zrobienia mocniejszego makijażu. Jest on raczej przeznaczony do wyrównania kolorytu, lekkiego rozświetlenia oraz delikatnego matu. Na pewno będzie idealny na letnie dni. Oczywiście ogromny plus za SPF30.
Bronzing powder, kolor. 04, 0.16oz.
Puder brązujący jest dla mnie idealny jest leciutki, łatwo nim stopniować kolor i trzyma się długo. Nie posiada w sobie rozświetlających drobinek oraz nie jest pomarańczowy. Mogę zaryzykować stwierdzenie że jest bratem bliźniakiem Holli z Benefitu.
Blush, kolor 08, 0,15oz.
Natępny w kolejce mój faworyt, czyli róż. Ma bardzo ładny lekki truskawkowy kolor, bez żadnych drobinek. Jego trwałość jest rewelacyjna- od świtu do zmierzchu ;)
Transforming powders, oznaczenie 1249, 2x0.06oz.
I w końcu ostatnia część modułu, czyli transformujące cienie.Nie przesadzałabym że są transformujące, od takie rozświetlacie których długość trzymania na powiece zależy od bazy i cieni. Kupiłam je ze względu na to iż dają bardzo zbliżony efekt jak cień rozświetlający w piątce Diora.

Cieni niestety nie kupiłam, ponieważ było ich bardzo bardzo mało, jak to na wyprzedażach i pozostawały same ciemne kolorki.
Pomysł z paletką bardzo mi się podoba ponieważ wszystko działa na zasadzie magnesików w modułach. Z jeden str mamy pasujące do siebie "kołeczki" ktore wsadzamy jeden w drugi zczepiając moduły, a z drugiej moduł nam nie lata i nie otwiera się ze względu na dośc silne magnesiki. Taki kosmetyk jest idealny do torebki kiedy potrzebujemy szybciutko poprawić się w podróży lub zwyczajnie nie mamy miejsca i chęci na noszenie ze sobą dużej ilości kosmetyków. Jednocześnie wyczytałam na stronie producenta iż można je nakładać palcami bez konieczności zabierania ze sobą pędzelka i to się na prawdę sprawdza. Wchodzę do łazienki w uczelni pooprawiam to co trzeba i myję ręce:)
Żeby nie było tak różowo są jeszcze i minusy.
Pierwszy to taki że niestety klejenie blaszek w których znajdują się cienie transformujące są słabe i trzeba je przykleić do obudowy bo inaczej mogą wypaść.
Drugi to chybiona skarpeta. Pomimo iż mój moduł jest niewielki to skarpeta jest na niego przy mała i ciągle spada z paletki, a kiedy spada ciężko zachować czystość pomiędzy ściankami modułów. Ale wystarczy znaleźć jaką małą kieszonkę na moduł albo inną zastępczą skarpetę.
Ogólnie bardzo szczerze wam polecam wypróbowanie tych kosmetyków, ale warto poczekać na promocje :)


Co myślicie o takich modułach?

wtorek, 18 września 2012

Wtorkowa rozpusta :)

Hej dziewczyny!

Czy Wy też macie przesilenie jakieś? Mnie łapie chandra i dorwałam schowane w domu pudełko Gellwe, babeczki z perełkami księżniczek. Gotować lubię, piec niekoniecznie ale że nie było żadnych słodkości w domu musiałam je zrobić :P Na szczęście jest prosta instrukcja, którą ciężko zepsuć, no chyba że się jest tak zdolnym i zamieni saszetki z ciastem i kremem, co już udowodniłam mojej rodzinie przy robieniu Karpatki xD

Oto moje pół godziny w zdjęciach :
Babeczki pasują do mojego Essiaka Flawless :D
Babeczki wyszły świetnie, szybko się upiekły. W sumie było ich 20 sztuk.  Z dekoracją też nie miałam problemu dzięki sprzętowi kupionemu w TK Maxxie. babeczki smakują truskawkami i są napychające, nawet mój brat odważył się spróbować róż. Raz na jakiś czas można poszaleć.

Jak Wam się podoba? Chciałybyście czasem posty o gotowaniu?

Buziak!